W moim przypadku jeśli chodzi o realizacje projektów mam takie wrażenie niemal cały czas...
Sesja - dużo załatwiania, szybkie poprawki i ostatnie szlify prac, trzeba się wyrobić w czasie i nie nadszarpnąć za bardzo portfela.
Książeczkę chciałam składać sama, ale zalegało mi kilka prac i uznałam, że ZASZALEJĘ! Same wydruki, tektury, klejenie i pocięte palce kosztowałyby mnie więcej niż oddanie do zakładu gdzie na co dzień się tym zajmują. Oddałam więc plik z projektem książeczki dla dzieci do poleconej introligatorni. Miałam upatrzone kilka miejsc, w których mogłam złożyć książkę, ale ostatecznie zdecydowałam się na tańszą wersję i z góry nie oczekiwałam cudów w tej kwestii.
Tak wygląda poprzestawiana książeczka odebrana od Pana introligatora.
Niestety muszę przyznać, że introligator z Gliwic, do którego oddawałam pliki razem ze znajomymi, co najmniej nie dopilnował wydruku i składu. Makiety książek (grube książki - w miękkiej oprawie ok. 200 kartkowe) miały ucięte marginesy zewnętrzne, a książeczka dla dzieci mimo wysyłania kilku maili z plikami pdf i mimo kilku rozmów telefonicznych nie potrafił z głową zrobić impozycji potrzebnej do właściwego złożenia wydrukowanych rozkładówek.
Próbowałam ratować książeczkę na kilka godzin przed spotkaniem na uczelni, ale z tych "resztek" nie dało się wiele wyczarować...
Więc wrześniowy drugi termin. ;)